środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 9 cz.1

     -A pamiętasz jak ostatnio zrobiłyśmy Jack'owi kawał?! Pamiętam że wtedy nie mógł nosić czapek przez co najmniej tydzień...- Cam wybuchnęła kolejną salwą śmiechu tak samo jak ja i Emi tylko Jake siedział ze spuszczoną głową. Otóż po tym jak dziewczyny się na mnie 'rzuciły' od razu zaciągnęły mnie do ich pokoju,i mojego dawnego, i już od godziny przypominamy sobie jakie kawały, żarty i tym podobne. To Jake zawsze był naszą ofiarą bo miał swoją głupią zasadę ''Nie bije dziewczyn''. To było słodkie z jego strony ale przez to nawet nie chciał nam się odwdzięczyć za te kawały. 
       Tym razem Cam chodziło o podmieniony szampon na klej. Nie powiem że nie, ale słodko wyglądał z poklejonymi włosami i jeszcze miał troszkę na twarzy. Od razu mówię że ja nie miałam z tym nic wspólnego. Camilia była na niego zła bo chyba jej nie pomógł z zadaniem domowym? Chyba tak nie wiem co dokładnie, ale wiem że to byłą błachotka za którą zapłaciły włosy Jake'a.
 Ale chyba najlepsze było jak chciał zmyć klej z włosów to ręce też mu się posklejały.
      -Cam przestań zawstydzasz Jake'a!- No Emi też mogłaby sobie czasem darować, no ale, zobaczyć Jake'a rumiejącego się! Tego nie można przegapić, więc od razu się odwróciłam i rzeczywiście. Jake się rumienił i chyba dopiero po chwili się zorientował dlaczego się na niego gapimy bo spuścił  głowę zażenowany tą sytuacją która moim zdaniem była urocza. Ale żeby nie wyjść na złą przyjaciółkę ,jak tamte dwie,  przytuliłam się do jego boku a on jakby automatycznie objął mnie ramieniem w pasie. 
        I oczywiście dziewczyny musiałyby być pijane, naćpane albo coś takiego gdyby nie zaczęły komentować tego że się przytulamy, jak zawsze, przyzwyczailiśmy się.
        -Dobra przestańcie wiecie przecież że nic nas nie łączy.- Skoro on to powiedział nie mogłam nic zrobić ale chyba mnie to troszeczkę zabolało.
        -Tak jasne bo ci uwierzymy. Przyznaj się kto gadał od tych 2 tygodni od kiedy Sam wyjechała jak bardzo za nią tęskni, jak bardzo ją kocha albo jak bardzo...- Cam nie było dane skończyć bo Jake pośpiesznie wstał i niemal wybiegając z pokoju, oraz trzaskając drzwiami.
        -Powie mi któraś z was co sie stało kiedy mnie nie było? 
        -Sammi tylko masz się nie denerwować wytłumaczymy ci.- Zaczęła Emili po czym wzięła duży wdech i zaczęła opowiadać.- Bo.... Jezu! Sam wiesz że Jake cię kocha i nawet nie waż się zaprzeczać!
        -Wiem ale myślałam że to juz mu przeszło! Jak myślisz dlaczego dopiero teraz przyszłam ? Bo chciałam dać mu czas! Czas na to żeby się oswoił.
       -To jednak ci się nie udało. Jake przez pierwsze dwa-trzy dni nic nie okazywał jakby wszystko było w jak najlepszym pożądku ale później.... On się załamał. I jeszcze ta wasza kłótnia, myślałyśmy że o tym zapomniał ale później zaczął się obwiniać, że to przez niego wyjechałaś, że nie chcesz go znać, mówiłyśmy mu że nie ma się czym martwić, ale on na nowo zaczynał że sobie już tam ułożyłaś życie bez niego, że o nas zapomniałaś. My w to nie wierzyłyśmy ale jak nie dzwoniłaś, nie odzywałaś się myślałyśmy że naprawdę o nas zapomniałaś, wiemy że nie powinnyśmy ale no jak ty byś zareagowała kiedy któraś z nas by sobie wyjechała i się w ogóle nie odzywała przez pare dni?
       - Dobrze wiecie że nie chciałam tego! Nie chciałam was zostawiać! 
       -Nie unoś się bo ja nie skończyłam. I wiemy że ty tego nie chciałaś. Kto by chciał? Nikt, no ale wracając do Jake'a. Kiedy zadzwoniłaś ucieszył się, nawet bardzo. Na początku nie chciał nam wierzyć bo parę razy chciałyśmy go przekupić tym że zadzwoniłaś i powiedziałaś że przyjedziesz, uwierzył dopiero kiedy pokazałyśmy mu że do nas dzwoniłaś. 
       -Nie wiedziałam że jak wyjadę to tyle się zmieni. 
       -Nie mogłaś tego przewidzieć kochana.- Emi podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem 

                  Mam najlepsze przyjaciółki, tylko teraz muszę pogadać z Jake'iem co już na pewno nie będzie takie proste.
                                                   

A/N: No jak bardzo jesteście na mnie źli? Bardzo, no nie? Wiem że spieprzyłam zepsułam. Ale mam powody;
1. Mam teraz ciągle jakieś testy dzisiaj miałam 2 i muszę jeszcze dokończyć też jakby test z geografii który był na dzisiaj ;/
2. Ten rozdział był już napisany dużo wcześniej, tylko musiałam go przepisać. I go przepisałam chyba z tydzień temu był gotowy czekał tylko do wstawienia. Ale chyba jak wchodziłam na tel na bloggera żeby coś dodać do rozdziały albo cos zrobić, nwm, cos zrobiłam i usunął mi się cały rozdział i zobaczyłam to dopiero dzisiaj. Serio wkurzyłam się, musiałam szukać gdzie mam go zapisanego, na nowo sprawdzać, zmieniać, poprawiać, przepisywać. To jest trochę męczące.
   Jak zauważyliście to jest dopiero cz.1. Zrobiłam tak bo rozdział jest krótki i jest tak jakby na jeden temat. Druga część będzie ciekawsza obiecuje. I znowu nwm kiedy go dodam bo mam jeszcze 2 tłumaczenia na głowie, wiem że to nie jest zbytnie wytłumaczenie ale was nie oleje musze poprostu to pogodzić i bedzie dobrze :) 
     Drugą część postaram się wstawić w niedzielę! 

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 8.


         Riley pojechał już 10 minut temu a ja nadal stoje przez bramą do wejścia i czekam nwet nie wiem na co. Dlaczego ja się tak stresuję i czym? Tym że zobaczę ich po tak długiej rozłące? A może tym że zobaczę Jake'a po tym jak się pokłuciliśmy i od tamtej pory nie rozmawialiśmy? Przecież on mi zawsze wybaczał jestem dla niego jak młodsza siostra....
       Dobra wchodzę, raz kozie śmierć.Tak?
       Zapukałam trzy razy i czekam, a może nikogo niema? Boże Sammer weź się w garść! Słyszę jak ktoś podchodzi do drzwi, może jest jeszcze szansa uciec?
       -Tak?-Drzwi otwrzyła mi moja ulubiona opiekunka, tylko nawet na mnie nie spojrzała ba na rękach miała małą Roise, chyba dlatego nie zaczeła krzyczeć, z tego że mnie widzi.
       -Myślałam że bezemnie jakoś sobie poradzicie ale jak widzę jest inaczej.- Powiedziałam z uśmiechem a mała Roise na dzwięk mojego głosu odrazu oderwała się od Hanny,opiekunki bo tak miała na imię, i wyciągneła do mnie rączki.-Ej skarbie co się dzieje wiesz że nie lubie jak płaczesz.
       -No bo....mnie zostawiłaś..... a obiecałaś.....że mnie nie zostawisz.-Znowu się popłkała a ja czułam że chyba też się rozryczę jak dziecko (którym jestem) bo, tak obiecałam jej ale myślałam że o tym zapomniała.
       -Myszko....-musiałam pociągnąć nosem żeby uspokoić drżenia głosu.-Mała, ja cię nigdy nie zostawię. Harry mnie zabrał i ciebie też pewnie ktoś zabierze....
       -Nie nikt mnie nie zabierze, ja chce z tobą!-Zaczeła mi się wyrywać aż w końcu się uwolniła spod mojego uścisku i wbiegła do środka budynku.
       -Summer, tak jest od kiedy cię niema. Kiedy ktoś chce ją zaadoptować ona robi same złe rzeczy i mówi że chce z tobą, to my jej mówimy że ty byś tego chciała ale to i tak na nią nie działa nie wiem co się z nią dzieje.- Hannah spojrzała na mnie smutnymi oczami.
       -Wytłumaczę jej to. A teraz może mnie wpuścisz?-Spytałam i się uśmiechełam.
       -No pewnie, boże zapomniałam, wchodź, już!- Nkarzyczała na mnie i wręcz wepchneła mnie do środka.
       -No okej ale nie tak agresywnie.
       -Dobra    
       Kiedy weszłyśmy do srodka od razu usłyszałam wiele krzyków miedzyinnymi ''Oddaj to moja zabawka'' ''Ty sie tym nie będziesz bawić'' ''ona woli mnie, nie ciebie'' I wiele wiele innych ale one juz są chyba od tych z mojego wieku.
      -No chodz co tak stoisz, Emi i Cami na pewno się ucieszą.- Powiedziała z uśmiechem i poszła przed siebie, jak zgaduje że do salonu.
       Stałam tak jeszcze torszkę, bo musiałam sie psychcznie przygotować na to co tam zastanę. Po wzięciu jeszcze paru wdechów i wydechów poszłam przed siebie prosto do salonu, skąd dobiegały te wszystkie hałasy. I się nie myliłam w salonie była większość sierocińca przez co moje oczy chyba wyglądały jak pięcio-złotówki.
       -Patrzcie kto przyszedł!- Krzykenęła Hannah i zaraz oczy całej sali znalazły się na mojej osobie, jak po chwli i dzici. Jejku nie mogę uwierzyć że oni tak za mną tęsknili. Musiałam ukucnąć żeby nie upaść razem z nimi.
       -Aż tak bardzo się za mną stęskniliście?- Spytalam ze śmiechem a za odpowiedź wziełam ich radosny śmiech.- Dobra kto mi powie gdzie jest Roise?- Spytałam po cichu żeby oni tylko mnie usłyszeli.
        -Jest u siebie w pokoju ona zawsze tam siedzi.- Odpowiedziała mi Caren a ja się do niej uśmiechnełam, i spytałam ich czy mnie wreszcie puszczą a oni zrobili to natychmiastowo i odrazu wrócili do swoich zabaw.
        Patrzałam przez chwile na nich z uśmiechem i poszłam na górę gdzie mieślił się pokój Roise. Po przekroczeniu progu jej pokoju widziałam........ tak naprawde nic nie widziałam, ciemność, no ale przecierz jest środek dnia jak to możlwe? Do piero po chwili usłyszałam cichy szkoch i on napewno należał do Roise bo ma sama pokój odkąd pamiętam.
       Niepewnie podeszłam do jej łóżka i usiadłam na samym końcu i pogłaskałam jej plecki, bo leżałą do mnie tyłem.
       -Roise myszko proszę nie płacz.- Mówiłam do niej cichym i spokojnym głosem ale ona nawet nie drgnęła tylko jej szkoch ucichł.- Mała powiedz co się stało a ja się dostosuje , naprawde tylko musisz powiedzieć.- Spróbowałam jeszcze razi i dopiero po chwili poczułam jak się przekręca na plecy i wtedy mogłam zobaczyć jej zapłakaną i smutną twarz.
       -Przeplaszam..... ale ja.... nie chcę żebyś.... mnie zostawiała.
       -Roise, skarbie pamiętasz co ci obiecałam? Że nigdy cię nie zostawię i dotrzymam obietnicy.
       -A zabierzesz mnie kiedyś ze sobą?- Spytała się mnie swoim słodkim głosikiem, na co ja się tylko uśmiechnęłam po czym wiełam ja na ręce i zeszłam z nią na dół.
       -AAAAAAAAAAAAA!- Najpierw usłyszałam piski a później dwie pary ramoin które mnie oplatają, i napewno gdybym nie trzyma Roise bym się z nimi wywróciła, ale one od zawsze są takie.

          Coś czuję że to będzie bardzo długi dzień, chociarz ledwo co się zaczą.

   A/N: Rozdział jest tak jak napisałam troszkę po 13 ale wcześniej byłam jeszcze na mieście, i kupiłam sobie ''Zniszcz ten dziennik''! Tylko mój jest po angielsku i większości nie rozumiem ale mam nadzieje że mama i wytłumaczy i chyba sama sobie to kupi ;p.
                                        NASTĘPNY RZDZIAŁ BĘDZIE GDZIEŚ
                                        ŚRODA/ CZWARTEK BO MAM JUŻ LEKKI
                                      ZARYS TEGO CO BĘDZIE TO TYLKO TO
                                       PODSZLIFIUJE  I DODAM W WEEKEND.
                        YYYM TAK ROZDZIAŁY BĘDĄ DWA RAZY W TYGODNIU BO NIE MAM                        AŻ TYLE NAUKI JAK NA POCZĄTKU ROKU I JUZ NIE MUSĘ SIĘ UCZYĆ                            JĘZYKA TO JEST MI LEPIEJ.
DO NASTĘPNEGO ;3

sobota, 15 listopada 2014

Info o rozdziale

Yymmm... rodział będzie jutro bo dziś jestem padnięta i prawie cały dzień byłam pozadomem a na tel nie dodam rozdziału bo mam popsuty i ogmolnie chyba zaraz ide spać ;p

                                       Rozdział będzzie jutro jakoś o 13 albo troszkę później
                                     bo wceśniej nie będę miała czasu ;*

środa, 5 listopada 2014

Rozdzial 7

Stałam i patrzyłam sie na Harr'ego a on w tym czasie na mnie. Nie wiedziałam jak mam sie zacjowac bo stalam przed nim w jego za dóżej bluzce i majtkach.
 
  To chyba nie jest dobre, prawda?
Przestępywałam z nogi na noge nie mogąc wymyśleć co mogę powiedzieć lub zrobić, ale moje zdenerwowanie chyba jest bardzo widoczne bo Harr'y postanowił przerwać tą ciszę.
-Sammer wiem że możesz być na mnie zła, nie chcieć sie do mnie odzywać, albo mnie znać ale ja naprawde nie chciałem na ciebie wtedy nakrzyczeć dostałem.....- nie dokończył bo szybko do niego podbiegłam i wpadłam w jego ramiona.
-Nie chce twoich wyjaśnień. Poprostubjeśli coś złego sie dzieje to mi powoedz dobrze?- spytałam w jego ramie a za odpowiedź wziełam to że jeszcze mocniej mnie przytulił
~*~
Była właśnie pora kolacji a ja z Harry'm byliśmy w kuchni gdzie on robił dla nas jedzenie a ja (łaskawie za jego pozwoleniem) siedziałam na blacie i co chwila podkradałam coś.
-No i właśnie dlatego nie chciałem żebyś tu siedziała bo ciągle mi podkadasz i będzie mniej dla nas.
-Nowlaśnie mniej dla NAS to ty będziesz głodował a nie ja bo teraz zjem.- powiedziałam z uśmiechem i wystawiłam mu język.
-Ty nie bądź taka mądra jak ja nie będę jadł to kto cie będzie woził do szkoły, albo do sklepu?
-Zapomniałeś że masz szofera który może mie zawieść gdzie będę chciała?- jak tylko to powiedziałam od razu mina mu zrzedła a ja uśmiechnełam się złośliwie.
-Ale mogę mu też powiedzieć żeby ciebie nigdzie nie woził.- powiedział po czym uśmiechnął się szeroko chyba myśląc że w jakiś sposób to na mnie zadziała ale chyba za bardzo sie przecenił bo ja tylko patrzałam na niego z miną typu 'WTF?'
-Zapomniałeś że moge jeździć autobusem? Wcześniej nim jeździłam to teraz nic mi sie nie stanie jak sobie nim jeszcze pojerzdże.
-Dobra nie naskakuj na mnie tak- powiedzialał ze śmiechem i wrócił do  kończenia jedzenia a ja w tymczasie poszłam nakryć do stołu.
Po skończeniu kolacji poszlam do pokoju a że myłam sie wcześniej odrazu poszłam spać myśląc co przyniesie jutro.
*Rano*
Obudził mnie zapach smażonych naleśników a moje kubki smakowe od razu zaczeły wariować. Szybko podniosłam się z łóżka naciagnełąm na siebie dresy (które również zabrałam Hazz'ie) i szybko zeszłam na dół.
Kiedy weszłam do kuchni pierwsze co ujrzałam to Hazz'a przy kuchence robiącego naleśniki i podspiewującego sobie pod nosem, to jest takie słodkie że usmiechnełam się pod nosem.
-O, moja księżniczka już wstała, wyspałaś się?- spytał kiedy odwrócił się w moją stronę.
-Tak, trochę dziwne bo jest...... 10?! Czemu mnie nie obudziłeś wcześniej?!-spytałam bo, okej może w ostatnie dni spałam dosyć długo ale powinien mnie obudzić.
-Miałem zamiar obudzić cię godzinę wcześniej ale tak słodko spałaś że nie miałem serca.- odpowiedział i zrobił oczy kota ze shreka.
-Nie myśl że te maślane oczy ci coś dadzą bo Roise robiła je cały czas.- Kiedy se przypomniałam o mojej malutkiej dziewczynce odrazu się usmiechnełam pod nosem.
-To ta mała z sierocińca tak?
-Nom, mogłabym dziś tam pojechać? Chciałabym zrobić im wszytskim niespodzianke i a wiem że Roise je uwielbia, a i przed tym będę musiała jeszcze do sklepu.
-No okej, bo i tak muszę pojechać do biura. Tylko po co do sklepu?- Spytał nakładając naleśniki na talerze.
-Chce coś kupić dla Roise, i Emily za niedługo ma urodziny więc chce dać jej wcześniej prezent bo robimy tak zawsze.- wytłumaczyłam wyjmując z szafki nutelle i jakieś dżemy.
-Wiesz że mi to nie przeszakdza tylko jakbyś chciała żebym cię zawiózł to muszisz się pośpieszyć bo ja na 13 muszę być w biurze.
-Jest okej moge jechać autobusem albo poprosić Riley'a żeby mnie zawiózł.
-No dobra ja ide się przebrać a ty jedz, pa.- złożył pocałunek na czubku mojej głowy a u mnie w brzychu poczułam 'motylki' 

    Co jest do cholery?!

-Nom pa.- Posłałam w jego stronę uśmiech i wróciłam do jedzenia.
W czasie kiedy wszystko zjadłam Harry zdążył już wyjść więc odrazu poszłam do swojego pokoju i wybrałam strój po czym zeszłam na dół i poszłam do pokoju Riley'a, zapukałam i kiedy usłyszałam 'proszę' weszłam.
-Rile'y mozesz mnie podwieźć do centrum handlowego? -Spytałam mężczyznę który lezał na łóżku i oglądał coś w telewizji.
-No jasne, daj mi dziesięć minut tylko się przebiore.-Powiedział po czym wstał z łóżka i podszedł do szafy a ja wyszłam i poszłam zaczekać w salonie.
Nie czekałam na niego długo ale kiedy tylko przyszedł od razu poszliśmy do garażu i wśiedliśmy do jednego z aut.
-To do którego centrum mam cię zabrać?- Spytał wyjeżdżając na ulice.
-Tego najbliższego muszę kupić prezent koleżance a później już pojade autobusem.
-Nie będziesz się tłukła autobusami, poczekam na ciebie i cię zawioze.- powiedział cały czas patrząc w przednią szybę.
-No okej
Do centrum dojechaliśmy w jakieś 20 minut, Riley powiedział że poczeka w aucie a ja poszłam do sklepu, miałam jeszcze pieniądze które dał mi Harr'y więc jest dobrze.
Njapierw poszłam do sklepu z zabawkami gdzie kupiłam Roise pluszowego misia a następnie poszłam do jubilera po branzoletkę i wisiorek dla Ems.
Wyrobiłam się w ztym w pół godziny więc nie muszę się martwić że Riley będzie dłygo czekać. Kiedy doszłam do samochodu włożyłam zakupy do bagażnika i sama wsiadłam na przednie miejsce pasażera.
-To gdzie teraz?-Spytał Riley odpalając auto i odwracając się do mnie.
-Do domu dziecka tego co w nim byłam.- Wiedziałam że będzię wiedział gdzie ma iść bo już pierwszego dnia Harry powiedział mu na jakiej ulicy jest.

A/N: Hejooo ;3 To jest już edytowany bo tamten był na tel więć był krótki pff, mega krótki (myślałam że jest dłuższy dlatego go dodałam) Ymmmm wiem że nie napisałam w ten weekend i chyba też w następny ale myślałam że tamten tydzień będe miała taki 'lżejszy' bo nie miałam szkoły ale ciągle musiałam coś robisz więc nie mogłam....
                                                    Do następnego misie ;33

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 6

         -Harry ile jeszcze tu będziemy?- Pytam juz po trzeciej godzinie nic nierobienia poza siedzeniem w jego biurze.
         -No mówię ci że muszę to posortować.- Powiedział i się zaśmiał.
         -Nudno mi.
         -No to nie wiem co chcesz porobić ja jestem zajęty.
         -Ale nie wiem co mogę porobić.- Jęknełam, bo taka była prawda nie miałam nic do roboty i nie wiedziałam gdzie co jest jakbym chciała gdzieś wyjść.
      -No to co ja ci poradzę, nie widzisz że jestem zajety?!- Wzdrygnełam się kiedy krzynał i poczułam jak nagle cała pewność siebie uleciała z mojego ciała.
           -Przepraszam, już nie będę.- Cicho powiedziałam żeby go jeszcze bardziej nie rozwścieczyć i utkwiłma wzrok na swoich dłoniach i usłyszłam jak wypuszcza powietrze z ust.
             Nie mam pojęcia co się przed chwilą stało, ale całe zaufanie które do niego nabrałam uleciało ze mnie w mrugnieniu oka. Nie wiem dlaczego on się tak wściekł, no okej teraz widzę że mu przeszkadzałam i byłam marudna ale to chyba nie powód zeby od razu na mnie krzyczeć prawda? Gdzie się podział ten miły Harry którego poznałam jeszcze lepiej przez ostatnie kilka dni? Gdzie ten chłopak który się mną zajął?
              Teraz siedzi na fotelu patrząć w monitor od komputera, przy okazji  mordując go wzrokiem i ciągle głośno oddychał. Nie chciałam go tak rozwścieczyć. Ba! Ja nawet wcale nie chciałam go wkurzyć! Nie chciałam też znowu się bać. Tak boję sie, boję się tego że mnie odda bo chociarz że jestem u niego tylko kilka dni to zdązyłam go trochę poznać i  przyzwyczaić się do jego obecności, do tego że ktoś się mną opiekuję i to nie jest jakaś opiekunka z sierocińca.
         -Wstawaj jedziemy do domu.- Z przemyśleń wyrwał mnie głos, a raczej warknięcie, Harr'ego. Mężczyzna wstał i szybkim krokiem podszedł do drzwi które od razu otworzył i wyszedł, jak zobaczyłam że wychodzi od razu poderwałam się z krzesła i wybiegłam za nim.
           W drodze powrotniej do domu niekt z nas się nie odzywał tak samo jak kiedy weszliśmy do domu. Harry poszedł od razu do swojego biura a ja poszłam do swojego pokoju.
         Kiedy się w nim znalazłam od razu położyłam się na łóżku i wyciągenłam telefon i wybrałam numer  Cam. Dawno z nią nie rozmawiałam a musiałam się komuś wygadać.
           -Halo?
           -Hej stara.
       -AAAAAAAAAA!-musiałam odsunąć telefon od ucha bo chyba bym przez nią ogłychła- Dlaczego nie dzwoniłaś, miałaś to robić codziennie!
           -Wiem przepraszam ale tu wszytsko jest inne.
           No to opowiadaj.- jak poelciła tak zrobiłam i przez około godzinę opowiadałam jej o tym, że Harry mieszka gdzieś poza miastem, jaki ma ogromny dom, jaki mam pokój... 
          -No a jaki on jest?
         -Jest w porządku, ale- westchnełam i zaczełam mówić dalej- dzisiaj nie wiem co się z nim stało, ale dziś naskoczył na mnie. Ja wiem że jestem nie do zniesienia ale to chyba nie powód żeby od razu na mnie krzczeć co nie?
            -Nie no ale może wiesz, ma zły dzień lub coś takiego?
            -Nie sądze on taki nie jest, tak wiem teraz zaczniesz na mnie krzyczeć że nie znam go na tyle dobrze, ale ja już go poznałam i znam go.
              -Nie będę na ciebie naskakiwać bo sama powinnaś wiedzieć co robisz, ale mam nadzieje że wiesz na czym stoisz.
           -O co ci chodzi?- Naprawde nie wiedziałam a Cam to osoba która czasemma dziwne pomysły.
             -No wiesz jesteś dziewczyną a Styles facetem więc chyba nie muszę znowu ci uświadamiać jak to wszystko działa bo myślałam że to mamy za sobą?- Tak pare lat temu Cam z Emi oświeciły mnie jak kobieta z mężczyzną się w sobie zakochują itp...
           -Tak pamiętam nie wracajmy do tego, proszę.
           - Jasne. Ej mała ja muszę konczyć, kolacja, zadzwoń jutro okej? 
           -Dobrze, paaa!- Kiedy się rozłączyłam wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, wziełam piżamę i poszłam z nią do toalety żeby się przebrać i przy okazji wziąć przysznic.
           Kiedy wyszłam i nweszłam do pokoju i na chwilę przystanełam bo na moim łóżku siedział Harry...


                                
A/N: Hej, cześć, czołem... Czyli tak rozdział może nie powala ale przez taką jedną (Tak wiem że to czytasz ;* ) nie mogłam się skupić bo ciągle ze mną pisała. Wiem też że może nie ma jakis wielkich informacji w tym rozdziale ale poprostu nie wiedziałam jak mam go skonczyć. 
                                                              Zakładka''Okolica'' Pojawi się jutro :* 

Do nastepnego :3


          
                 

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 5.


                                                       


  Zostałam bezczelnie obudzona przez słońce wdzierające się do mojego pokoju. Powoli podniosłam powieki odsłąniając moje oczy ale zaraz je znów zamknełam przez to że słońce mnie tak raziło. Za chwilę znowu podniołam swoje powieki i od razu poszłam zasłonić rolety które tak strasznie nie pozwalały mi spać.
 Później już nie chciało mi się spać więc poszłam na dół. Najpierw poszłam do salonu i spojrzałąm na zegarek wiszący na ścianie który wskazywał godzinę 09:30. Może dla niektórych to wcześnie ale jak na mnie to jest późno i to chyba zasługa tego mega wygodnego łóżka.
 Gdy weszłam do kuchni w oczy od razu zucił mi się Harry który stał przy kuchence i coś gotował tylko nie byłam pewna co. Wygladał bardzo seksownie i to musiałam przyznać-zwykłe dresy, które luźno zwisały mu na biodrach, i tors bez koszulki na którym można było zobaczyć liczne tatuaże.

 To chyba dlatego zawsze nosi coś z dlugimi rękawami.

Najbardziej ciekawiło mnie to czy każdy z nich ma znaczenie a jak tak to jakie, bo na pewno każdy z nich miał swoją historię. Dopiero teraz usłyszałam jak nuci pod nosem cicho puszczaną piosenkę w radio. uśmiechnełam się na ten widok, bo chociarz że jest wysoko cenionym biznesmenem to potrafi być zwyczajny- i taki jest chyba najlepszy.

-O! Już wstałaś?- Spytał kiedy tylko się odwrucił i mnie zobaczył po czym się do mnie uśmiechnął.

No jasne idiotko że do ciebie, bo tylko ty tu jesteś!-Czasem naprawdę mam dość tego głosiku.

-Tak, jakiś czas temu.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i podeszłam do wyspy kuchennej żeby przy niej usiąść.
-No okej, zaraz będzie śniadanie.- Odpowiedział po czym znowu odwrócił się do mnie tyłem a ja mogłam podziwiać jego umięśnione plecy.
-Co jest na to śniadanie panie kucharzu?- Spytałam ze śmeichem.
-Naleśniki, wiem nic oryginalnego ale Tess'a się rozchorowała i...
-Jaka Tess's?- Przerwałam mu w połowie zdania ale co miałam zrobić kiedy nie wiedziałam kim jest ta kobieta?
-To moja kucharka...-Znowu mu przerwałam ale nie mogłam się powstrzymać.
-To ty masz kucharkę?!
-No tak...... A co nie spodziewałaś się?- Zapytał a po chwili usłyszałam jego śmiech

      Tak jasne śmiej się ze mnie....

-Nie no, ale po co ci ? Sam mi się chwaliłeś że swietnie gotujesz.- Powiedziałam troszkę speczona.
-Wiem ale jak rano zaśpię i potrzebuje czegoś na szybko a sam nie mam czasu żeby sobie zrobić to Tessa mi robi, a poza tym mogę się jej poradzić w każdej sprawie jest swietna.
-To czemu się z nią nie umówisz?- Spytałamłam a on wybuchął śmiechem.-Co jest w tym takie smieszne?
-Nie no przepraszam...hahahha... ale jakbym chciał to ona mogłąby być moją babcią Sam.- Powiedział nie przestając się śmiać a ja poczułam jak moje poliki robią się gorące.
-Sorki. Nie wiedziałam.
-Ej nic się nie stało, już jedz i pojedziesz ze mną do pracy.
-Po co mam iść z tobą do parcy?
-Muszę tam na chwilę podjechać, a chyba nie chcesz zostać sama w domu?
-No ok.
Gdy tylko zdjadłąm to podziękowałam i jak najszybciej pobiegłam do mojego pokoju.
I właśnie teraz kiedy stoje przed szafą i mam taki sam dylemat jak każda dzieczyna "Co mam założyć''.
Po długim czasie zastanawiania się wziełam potrzebne ubrania  i poszłam do łazienki się przebrać i umalować.
Gdy byłam gotowa, zeszłam na dół gdzie  na kanapie siedział Harry.
-Już jestem.- Jakimś cudem wydusiłam to z siebie ale nie mogłam się wysłowić! On za taki wygląd powinien iść do więzienia.
-O to dobrze to jak idziemy?-Spytał wstając z kanapy i podchodząc do mnie.
-Tak jasne możemy iść.
Tak jak odpowiedziałam tak zrobilismy. Poszliśmy do garażu a tam stało pełno aut- od eleganckich po zwykłe a'la rodzinne. Harry podszedł do auta, z tego co zobaczyłam to jest to audi, chyba jedyne auto jakiego markę potrafię rozpoznać.
-Wsiadzasz czy idziesz na piechotę?- Harry zapytał mnie rozbawionym głosem a ja dopiero teraz ocknełam się z rozmysleń.
-Yyym, tak jasne.- Nic już więcej nie powiedziałam tylko wsiadłam do auta, zapiełam pasy i czekałam aż Harry ruszy.
-Ostatnio ciągle o czymś myslisz.-Harry przerwał ciszę panującą w aucie-Mam nadzieję że mnie nie zabijasz?-Spytał z smiechem.
-No nie wiem, to bardzo dobry pomysł- Odpowiedziałam po czym odwróciłam się do niego z uśmiechem ale on miał oczy zwrócone w stonę przedniej szyby, ale zauważyłam mały uśmiech na jego malinowych wargach.
-A dlaczego niby masz mnie zabijać?
-Nie wiem to był twój pomysł.
-Ha ha ha bardzo smieszne. Ale naprawdę Summi co się dzieje? Wiesz że się tylko martwię.
-Tak wiem, poprostu to wszystko jest dla mnie inne. Wiesz te drogie ciuchy, auta, ochrona, kucharki to jest inne i nadal nie mogę się z tym oswoić.
-Wiem że to dla ciebie zmiana ale wiesz że chciałem dla ciebie lepiej.- Powiedział po czym spojrzał na mnie, bo staliśmy na światłach.
-Tak wiem, i dziękuje ci za to co dla mnie robisz.-Odpowiedziałam z uśmiechem i po chwili poczułam jak samochód znowu się zatrzymuje tym razem nie na siwtłach ale pod firmą, Był to wielki oszklony budynek gdzię z przodu pisało ''Styles Shades Records''.
-No to jesteśmy na miejscu.- Powiedział po czym wyszedł i zaraz znalazł się przy moich drzwiach otwierając je.
-Dziękuję.- Posłałam w jego stronę niesmieły usmiech i odwruciłąm się w stronę firmy.
  Tak to będzie długi dzień.

A/N: Hejoo ;* jak rozdział ? Dla mnie jest Taki sobie ale opinię zostawiam wam :)
I Postaowiłam 2 rzeczy :
                                      1. Rozdziały będą się pojawiały co tydzień w weekend. Juhuu ;)
                        2. Dodam zakładkę okolica, więc tam znajdziecie jak wyglądają wszytskie pokoje w domy, auto Hazzy, biuro w srodku i na zewnątrz i nowe miejsca ;3
                             Do następnego ;333


sobota, 4 października 2014

Rozdział 4

        Czyli tak z poprzedniego posta nie jestem zachwycona i to nie chodzi o was a o mnie bo kompletnie go zawaliłam i dla mnie jest on o niczym i długo myślałam o tym czy by tego bloga nie usunąć ale okej nie poddam się więć teraz zmieniłam troszkę styl pisania i teraza moim  zdaniem rozdziały będą lepszę :)


   Rano jak wstałam troszkę się wystraszyłam że nie jestem w swoim pokoju w sierocińcu ale jak przypomniałam sobie co się wczoraj wydarzyło to uśmiech sam pojawił mi się na ustach
  Wstałam z łóżka i podeszłam do okna zobaczyć jaka jest pogoda, odsłoniałam rokety a na moją twarz od razu załeły padać promienie słońca. Ciepły Londyn to, to czego potrzbuje
-powiedziałam sobie w myślach. Podeszłam do szafy i wybrałam zwiewną bluzkę z numerek ''36'' krótkie spodenki z włosów zrobiłam lużniego koka i poszłam na dół.
Jak już zeszłam to nie zobaczyłam Harr'ego ale ,może jeszcze śpi więc poszłam do kuchni zrobił dal nas śniadanie, gdy już kończyłam usłyszałam że ktoś schodzi po schodach więc odwróciłąm się żeby zobaczyć kto to chociarz byłam pewna że to Harry i tak też było. Wszedł do kuchni w samych bokserkach i nie powiem ale ten widok bardzo mi się spodobał te wszytskie tatuaże.
-Na co sie tak patrzysz ?-Jego głos a później śmiech wybudził mnie z transu, oczywiście od razu się zarumieniłam.
-Przepraszam- Powiedziałam cichym głosem. No myślałam że sie tam pod ziemię zapadne!
-Ej mała nic się nie stało- W mgnieniu oka znalazł się koło mnie i mnie przytulił a ja się w niego wtuliłam- Nie masz mnie za co przypraszać nic się nie stało- odsunął się troszke odemnie żeby na mnie spojrzeć- nic sie nie stało nie musisz się martwić- Powiedział po czcym się uśmiechął a ja automatycznie zrobiłam to samo.
Kurde co z tobą jest dziewczyno ?!
-Zrobiłam śniadanie, siadaj, mam nadzieje że lubisz jajecznicę bo na nic innego nie miałam pomysłu- powiedziałam kiedy podawałam mu jedzenie.
-Moje ulubione.- Powiedział i posłał mi usmiech i zaczął jeść - a ty czemu nie jesz ?
-Już jadłam- Skłamałam ale co mam mu powiedzieć ''Jesten za gruba na jedzenie''? Przecierz bym dostała taki ochrzan że nie wyszłam bym z domu przez całe życie a zwłaszcza po tym co było rok temu...
-Summer.- Z zamysleń wyrwał mnie głos Harr'ego- wszytsko wporządku?
-Tak jasne- Odpowiedziałam i posłałam mu wymusozny uśmiech- Co dziś robimy?- Szybka zmiana tematu tak trzymaj Sam.
-Myślałem nad tym żeby gdzieś wyjśc, nie wiem może do kina, parku, naprawde nie wiem możesz wybrać.- Tak mówił że chciało mi się z niego śmieć i jak skończył to sam się s siebie zaśmiał.
-Możemy iśc do parku póki jest ciepło a do kina wieczorem.- Powiedziałam po zastanowiedziałam po zastanowieniu się..
-No to ja się tylko ubiorę i możwemy iść- Powiedział i już go nie było.
Jak zanosiłam naczynia do zmywarki spojrzałam na zegarek i aż się przeraziłam bo była już 12;00 czyli musiałam spać jakoś do 11;00. Nigdy tak długo nie spałam.
Po tym jak powkładałam naczynia do zmywarki i czekałam na Harr'ego który szybko zszedł ubrany w czarne rórki z rozcięciami na kolanach i bluzka z Ramores i czarne vansy. Uśmiechnełam się ze chociarz ze jest wielkim prezesem to potrafi ubrać się jak nastolatek.
-Co się tak usmiechasz?- Spytał też z uśmiechem.
-Taki styl bardziej ci pasuje- Powiedziałam i sama poszłam ubarć buty i także ubrałam vansy.
-Odgapiasz odemnie- Powiedział z usmiechem.
-Nie odgapiam poprostu chce żebyśmy fajnie wyglądali.
-Tak jasne ale ok choć już.- Jak powiedział tak zobiliśmy i już po chwili wyszliśmy na ulice Londynu.
-Lubisz mnie?- Jego pytanie przerwało ciszę która panowałą między nami.
-Skąd to pytanie?- Pyatm ze zdziwieniem i patrzę na niego.
-Nie wiem możesz mieć mi za złe że zabrałem cie od przyjaciół.
-Nie mam ci tego za złe. Jeśli mam być szczera to na początku miałam, ale to tylko dla tego poprostu nie byłam nastawiona na to ze ktokolwiek mnie adoptuje a tym bardziej ty, bo to była dla mnie nie normalne. I masz racje nie lubię cie- Powiedziałam ale kiedy zobaczyła jego smutną minkę uśmiechnełąm się i koontynowałąm- Uwielbiam cię. Nie za to że mieszkam w pałacu tylko dla tego że zabrałeś mnie z tego miejsca, że nie muszę się martwić co zorbię jak już skończę te 21 lat, gdzie pójdę i takie.- Skończyłąm i zatrzymałam sie żeby zobaczyć jego reakcję a ona uśmiechął się i mnie przytulił.
-Bardzo się ciesze. Ja też cie uwielbiam bo jak zoabczyłem cię taką wystraszoną małą dziewczynkę...
-Ej nie byłąm taka małą miałąm 14 lat!- Powiedziałam ze śmiechem i dałąm mu kontynuować.
-Non więc jak zobaczyłem cię taką wystaszoną to powiedziałem że zrobię wszystko żebyś nie byłą jużn taka jak w tamtym momencie i chyba mi się udało.- Powiedział i spojrzał mi w oczy.
-Udało ci się o za to ci dziękuję- Usmiechnęąłm sie do niego i pociągnełam go na plac zabaw gdzie spędziliśmy prawie cały dzień. Tak tego mi było trzeba dzień zabawy i nie przejmowania się niczym.
Około 18 wruciliśmy do domu a ja byłam tak padnięta że to Harry niósł mnie do domu ale to chyba nie jest potrzebne. no więc jak wruciliśmy to nie miałąm na nic siły tylko od razu połozyłąm się na kanape.
-Może dziś odpóścimy sobie te kino?- usłyszałam głos Hazzy i tylko odpowiedziałam mu krótkim ''Yhym'' w poduszkę.- A co to pani Horan nie ma na nic siły?- Spytał i zaśmiał się zemnie a ja automatycznie odwruciła głowę w jego stronę i popatrzałam na niego z miną ''Are you kinnding me?''
-Nie jak chcesz to możemy jeszcze coś porobić- Powiedziałam normalnym głosem bo naprawdę nie byłam spiąca.
-No to co chcesz porobić?- Spytał i usiadł  na fotelu naprzeciwko kanapy.
-Nie wiem możemy pooglądać jakiś film z tego co widzę masz ich bardzo dużo.- Powiedziałam i się zaśmiałąm
Boże dziewczyno co ty msasz dziś z tym smiechem?
- No to ty wubierz a ja zrobię coś do jedzenia.- Powiedział i poszedł do kuchni a ja stanęłam przed półką z płytami których było prawie sto a może nawet i ponad. Nie wiedziałam co mam wybramć ale w oczy obił mi się tytuł filmu który na pewno musze z nim obejrzec a międzyinnymi był to ''Titanic''. Z szyderczym uśmiechem na ustach włożyłam film do odtwarzacza i czekałam na Hazzę żeby to właczyć. Znowu nie musiłam na niego długo czekać bo przyszedł po pięciu minutach z różnymi słodyczmi i takimi innymi.
Bedziesz gruba.
Czasem nienawidze tego głosiku w mojej głowie ale teraz nie będę się nim przejmować.
-To co oglądamy?- Spytał Hazz kiedy ułozył sie wygodnie na kanapie.
-Fajne coś, a i gdzie jest dal mnie miejsce?- Spytałam bo położył się na całej kanapie.
-No choć poleżysz zemną.- Powiedział i posunął się troszkę wgłąb kanapy.
-No ok.-Podeszłam do niego z pilotem i kiedy się ułozyłam to włączyłam film, kiedy Harry zobaczył tytuł zaczął szukać pilota ale ja go połozyłam tak żeby go nie dosięgnął.
-No dawaj będzie fajnie- Powiedziałam i zaczęłam oglądać, i tak szczeże to nie wiedziałam jak oglądał bo po kilku minuatch usnełam i przebudziłam sie kiedy ktoś kładł mnie na łóżku, otworzyłam lekko oczy i zobaczyłąm Harr'ego który pochylał się nademną.
-Dobranoc księżniczko.- Powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł a ja nie miałąm za bardzo sily na przebranie się ani na myślenie o tym co się stało bo od razu odpłynełam do krainy snów.


A/N: No więc z tego jestem chyba najbrdziej zadowolona, wiem że nic się nie dzieje ale poprostu musiałam coś dodać bo bym nie wytrzymała i nwet nie wiecie ile razy siedziałam przed laptopem albo przed komórką i chciałam coś napisać ale jakis głos w głowie mówił mi żebym tego nie robiła bo to zniszczę i poprostu nie chciałąm. Ale teraz mam już pomysły na dalsze rozdziały i będzie bardzo ciekawie. ;)